Fiat 500 zapisał się we włoskiej historii na stałe.
Przeglądając starsze przewodniki po Włoszech, możemy być niemal pewni, że na zdjęciach przedstawiających zabytkową architekturę czy też piękno śródziemnomorskiej przyrody, w tle pojawi się sylwetka Fiata 500, który stał się niemal symbolem słonecznej Italii. Samochód swoją popularność zawdzięcza prostocie oraz funkcjonalności, będącymi odpowiedzią na zapotrzebowanie powojennego społeczeństwa. Nigdy w historii motoryzacji nie było tak małego samochodu z tak dużą osobowością. To nie tylko kawał metalu na kółkach, to auto z duszą. „Pięćsetka” stała się przyjacielem, który pomagał w codziennych obowiązkach, a przede wszystkim rozkochał w sobie całe pokolenia Włochów w różnym wieku, przy okazji pozostawiając daleko z tyłu konkurencję.
Początki legendarnego Fiata
Za stworzenie tego kultowego pojazdu odpowiedzialny był Dante Giacosa, który w wieku 22 lat zaraz po ukończeniu studiów w zakresie inżynierii mechanicznej, został zatrudniony w Fabbrica Italiana Automobili Torino. Projektując „pięćsetkę”, swoje oczekiwania zamknął w niezwykle małych proporcjach i zaprojektował dobre i tanie auto, które natychmiast podbiło włoskie serca. Premiera nowego dziecka Fiata miała miejsce w 1957 roku, a potem rozpoczęła się prawdziwa inwazja. Produkcję seryjną prowadzono w turyńskim zakładzie w Mirafiori, gdzie genialna w swej prostocie 500 szybko zjeżdżała z taśm montażowych.
W trudnych czasach powojennych „maluch fiata” spełniał oczekiwania przeciętnego użytkownika: był ekonomiczny i mało palił, mieścił się w każdą uliczkę, a po otworzeniu składanego dachu mógł wozić nawet duże przedmioty. Początkowo zastosowano jednostkę napędową o pojemności 479 cc i mocy 13 KM, by po trzech miesiącach produkcji zwiększyć pojemność do niemalże 500 cc i moc do 15 KM. 500-tkę cechowała prostota, a jej chłodzona powietrzem 2-cylindrowa jednostka była prosta i tania w utrzymaniu, jedyne o czym należało pamiętać, to wymiana płynów eksploatacyjnych i regulacja zapłonu co jakiś czas. Każda znajdująca się w nim rzecz, była przemyślana i miała swoje przeznaczenie. Pomimo skromnego wyglądu, auto posiadało wszystko, co niezbędne. Znany jest fakt, że rozwiązania zastosowane w Fiacie 500 stały się inspiracją w projektowaniu innych samochodów. Tak było w przypadku Lotusa Elan, kiedy zespół projektowy zastanawiał się, gdzie umieścić lampkę oświetlającą wnętrze. Główny projektant Peter Stevens zasugerował, żeby zrobić to tak, jak w jego Fiacie – umieszczono więc światełko w obudowie lusterka wstecznego. Takich przykładów było więcej, bowiem to auto to wzór zgrania ergonomii z prostotą.
Niejedna twarz “pięćsetki”
Fiat 500 okazał się być godnym następcą modelu Topolino produkowanego w latach 1936-1955, który był jednym z najwybitniejszych projektów swoich czasów. W miarę wzrostu popularności powstało zapotrzebowanie na nieco większą wersję, która umożliwiłaby transport dużych przedmiotów. W 1960 roku zaprezentowano model Giardiniera, który był najmniejszym kombi na świecie. Silnik miał identyczny jak w wersji klasycznej, tyle że obrócony został o 90 stopni w prawo, czyli ”leżał” na boku. Wydłużono rozstaw osi (płyta podłogowa dłuższa o 10cm), co zapewniło dodatkową przestrzeń dla bagażu i pasażerów z tyłu.
W 1965 roku zaprezentowano kolejną innowację, którą oznaczono jako 500F. Największą zmianą były drzwi otwierane do przodu, wzrost mocy silnika o kolejne 0,5 kM. Niedługo potem, bo w 1968 roku powstała wersja 500L, czyli Lusso. Duże zmiany dotknęły wnętrze: zastosowano regulację siedzeń oraz zmieniono tapicerkę. Dodatkowo pojawił się wskaźnik paliwa z kontrolką rezerwy, a elementy aluminiowe zastąpiono chromowymi. Z zewnątrz widoczną zmianą były dodatkowe pałąki na zderzakach, tzw. Galeryjki.
Auto odnalazło swój własny styl cechujący się prostotą, co w połączeniu z przyjemnością prowadzenia przyczyniło się w dużym stopniu do sukcesu tego ”malucha”. Pomimo że nie był demonem prędkości, to pozostawał niedościgniony wśród wąskich uliczek włoskich miast. Jego małe gabaryty pozwalały bezproblemowo przedostać się w te miejsca, gdzie inne auta nie mogły wjechać. W tym wypadku rozmiar miał znaczenie. Pięćsetka tworzyła nierozerwalną więź z kierowcą. Należało słuchać silnika, odpowiednio zmieniać biegi i z głową używać pedału hamulca. Nie zrobił tego komputer, od tego był kierowca.
Sportowy sznyt
Małe Fiaty zawsze dawały odczucie większej prędkości jazdy, niż była w rzeczywistości. Nie chodzi tylko o małe gabaryty samochodu i nisko położony punkt mocowania fotela, ale przede wszystkim o precyzję prowadzenia. Auto doskonale reagowało na każdy ruch kierownicy, co w połączeniu z zawieszeniem na poprzecznym resorze oraz tylnych wahaczach ze sprężynami i amortyzatorami dawało dużą pewność na drodze. Kolejnym krokiem było usportowienie „malucha”, w wyniku czego w 1958 roku zaprezentowano wersję 500 Sport. Silnik o pojemności 499cc osiągał moc 21,5 KM.
Mała „pięćsetka” była obiektem pożądania i odpowiedzią na potrzeby ludzi. Prosta, tania w utrzymaniu i eksploatacji, a przy tym praktyczna i urocza. Był to samochód dla ludu, który spełniał jego wymagania i oczekiwania. Musiał się pewnie prowadzić, zmieścić całą rodzinę i dowieźć ją choćby na wakacje, a do tego służyć jako auto do sprawnego poruszania się po mieście. Do tego pięknie wyglądał i swoimi proporcjami wywoływał same pozytywne emocje.
Czy historia zatoczy koło?
Ostatnie Fiaty 500 zjechały z taśmy produkcyjnej w 1975roku. Wyprodukowano ich dokładnie 3 678 000 sztuk. Następcą tego niezwykle udanego modelu był Fiat 126, ale dla Włochów nigdy nie znaczył tyle co Cinquecento. Prostota i niepospolity design sprawiły, że stało się ikoną popkultury połowy XX wieku. Kto wie, może kiedyś miasta znów wypełnią się autami o gabarycie klasycznej „pięćsetki”?